czwartek, 23 października 2014

Lepiej mądrze stać...

Jeszcze tylko dwa dni i znów będzie można ruszyć szybciej  kończynami! Yeah! Rany po wkłutym tuszu już się prawie zarosły, więc będzie można porzucić bezsens siedzenia na tyłku i rozpocząc bezsens biegania.
Jasna sprawa, ze narzuca się pierwsze pytanie. Jak to zrobić, do diaska. Internet, jak to internet - ile stron, tyle konceptów na plany treningowe. Jedni radzą, żeby orać po 53651768 kilometrów w tygodniu, drudzy mniej, ale szybciej, trzeci w ogóle odlatują z dziwnymi pomysłami... Jak głosi cytat z polskiej kinematografii "I tak, kurwa, do zajebania!". Szału można dostać.
W głowie krystalizuje mi się pomysł na pozostanie przy tym co robiłem do maratonu (Panie Skarżyński, Panie Gajdus pozdrawiam serdecznie), tylko na trochę większą skalę i z rozłożeniem akcentów na inne rzeczy. Więcej długich wybiegań, mniej robienia szybkości. Bardziej skupić się na zapieprzaniu w dół, niż w górę. No i zrobić w końcu coś,  do czego nie mogę się przekonać od pamiętnego zakładu, a co wbijają do głowy wszyscy trenerzy. Core stability i inne ćwiczenia....Wrrrr....nie cierpię, nie znoszę, zostawcie mnie w spokoju. Ja i mój core i bez ćwiczeń mamy się dobrze (chociaż wiedząc, że od 35 kilometra zaczyna mnie łupać w plecach, to  rozsądek mówi "do it bo inaczej  urwę Ci ryja"* ).
Z tymi górami tylko trochę słabo. Pobiegał by człowiek po pięknych szlakach, pooglądał zapierające dech w piersiach krajobrazy, poczuł tę moc, która czai w górach... A tu uj (bez "ch")...Kopa Cwila w górę w dół..o..albo dla urozmaicenia chwili Górka Szczęśliwicka. Bomba. Z drugiej strony, jakby się dobrze zastanowić, to takie latanie pod jedną górę może wzmocnić człowieka psychicznie. Chyba.

Na koniec, nie pozostaje nic innego, niż odpowiedzieć sobie na pytanie nurtujące filozofów od lat. Skoro lepiej, żeby piłkarz mądrze stał, niż głupio biegał, to co ma robić mądrze biegacz?
Nie mam zielonego pojęcia.








*O matko dwa cytaty z jednego filmu...nie jest dobrze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz