wtorek, 22 grudnia 2015

Jestem nudnym, powtarzającym się, leniem....



I ten tytuł mógłby zakończyć całą sprawę. Wystarczyłoby, że cofnęlibyście się o kilka postów wstecz, w okolice grudnia, roku pańskiego 2014 i przeczytali co tam jest napisane. Bo dokładnie tyle samo mam do powiedzenia tu i teraz.
Sami zobaczcie. Cytaty poniżej
- już za chwilę, jak co roku, Bóg się narodzi
- młodzież zaleję się w trupa na pasterce (przynajmniej  nikt w tym roku nie zamarznie...no chyba, że jakiś zdolniacha się zatrzaśnie w zamrażarce)
- ludzie mający wszystko w dupie, nagle zaczną wykrzykiwać "wesołych świąt! "

I nic się w powyższej materii nie zmieniło.
Mało?
Ja napisałem list do Świętego Mikołaja, ale nie czekając na jego odpowiedź, sam zdecydowałem sobie coś sprezentować

Tadam:



Salomon Fellraiser. Za informacją od producenta: niski, lekki i szybkoschnący model z ostrą rzeźbą bieżnika jest doskonały do treningów w błotnistym i mokrym terenie.
Przymierzałem się do Speedcrossów, ale gdy je założyłem, czułem się jakbym wsadził stopę w drewniane pudełko. Może one i dobre, ale czułem się w nich dziwacznie. W Feelraiserach czuję się jak w normalnym bucie. Tyle, że bieżnik mają z Ursusa C-360. Ciekawe ile wytrzymają. No i jak się sprawdzą pod kątem komfortu użytkowania.

Jeszcze mało w temacie lenistwa?Cytujmy dalej.

Bo sprawiłem sobie, wraz z butami, drugi prezent (znów werble):
(tu powinno być zdjęcie numeru startowego Wielkiej Prehyby, ale będzie on dopiero wydawany w dniu zawodów)

No..z ta Prehybą w tym roku było troszkę trudniej, bo trzeba się było dać wylosować, ale koniec końców, jestem na liście startowej ze statusem opłaconego startu.
Wielka Prehyba, podobnie jak w roku ubiegłym, będzie miała rangę Mistrzostw Polski w długodystansowym biegu górskim. I mam ambitny plan, znaleźć się w tym biegu w pierwszej setce.W zeszłym roku do tego wyniku zabrakło dwadzieścia minut. Ze względu na to, że wszyscy cały rok sumiennie trenowali, strzelam, że poprawić trzeba się o jakieś pół godziny i trafić w wynik w okolicach 5:20:00

Dwa kolejne plany startowe na rok 2016? Sudecka Setka (bo jakże inaczej) oraz Bieg Siedmiu Dolin. W obu startach cel będzie jeden: ukończyć. Pomimo udanego debiutu, nie czuję się na siłach by określić barierę czasową, która chciałbym złamać. Chciałbym ,żeby było szybciej niż poprzednio. A o ile? Nie mam bladego pojęcia...
Szczególnie, że trudno cokolwiek teraz wyrokować. Od dwóch  tygodni lenię się  mam roztrenowanie. I to takie na full wypasie. Siedzę, chleje, nic nie robię. Miałem coś robić w zamian, ale nie idzie...Dodatkowo mam ranę na ciele (pozdrowienia dla Tomka z Azazela), która skutecznie mi uniemożliwia robienia czegokolwiek. Więc chleję....




Mam nadzieję, że lada chwila, będę już zdatny do użytku, bo zacząłem tyć w zatrważającym tempie. Serio....posiedzi człowiek trochę i się zaczyna robić okrągły...

Oczywiście, nie mógłbym myśleć o Nowym Roku bez postanowień noworocznych. W tym roku postanowieniem są ćwiczenia ogólnorozwojowe oraz core stability, które mam wpleść w tydzień treningowy. 
Już możemy zacząć przyjmować zakłady, do którego tygodnia się uda zachować systematykę. Drugiego? No cóż...postanowienia noworoczne mają taką moc, że siebie samego przekonuję. 
Chciałbym też dokonać modyfikacji w samym treningu. Już przetestowałem co się dzieje ze mną podczas długotrwałego wysiłku, więc postanowiłem zdjąć trochę z objętości, kosztem szybkości. Więcej drugiego zakresu, dwa treningi dziennie, zamiast ponad trzydziestokilometrowych wybiegań itd, itp. No i chciałbym raz na jakiś czas wyskoczyć ze swoim Kochaniem w góry i ją (i siebie) trochę przegonić po pagórach. Pytanie tylko czy finanse na to pozwolą. Sam jestem ciekaw efektów takich zmian.Wierzę głęboko, że  wyjdą mi na dobre.

A póki co idę otworzyć piwo...Bo nawet przy roztrenowaniu o nawodnienie się trzeba dbać.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz