sobota, 18 kwietnia 2015

Co nas nie zabije, to nas wkurwi.

Uwielbiam takie dni. Powrót do domu, o czwartej nad ranem, chwilka snu (tak do południa), a później na dłuuuuuuuuugie wybieganie w słoneczku. No mistrz, po prostu.  Dzień dzisiejszy zapowiadał się właśnie tak cudownie. Punkt po punkcie wszystko się zgadzało. I powrót nad ranem, i chwilka snu, i wyjście na dłuuuuuuugie wybieganie....Słonko przeplatało się z gradem, deszczem i ujwieczym padającym z nieba, ale sorry taki mamy klimat, więć się nie czepiam tego. Napędzany energią red bulla, który był sponsorem Red Bull Music Academy (to powód mojego powrotu o brzasku), a raczej wódy i piwa, które również dodają skrzydeł, a są przyjemniejsze w smaku, z energetycznymi dźwiękami kuduro w głowie ruszyłem! No dobra...wykrzyknik jest nie na miejscu, bo ruszyłem tak powolutku. Cel był jeden - czterdzieści kilometrów po lesie, wolniutko 6:00-6:10 na kilometr. Ostatnie długie wybieganie przed Wielką Prehybą. Pierwsza dyszka zgodnie z planem - kuduro cały czas brzmi w głowie, ptaszki w lesie śpiewają....jest dobrze. Pierwsza oznaka, że coś jest nie w porządku dała o sobie znać, gdy ...hm..no...podrapałem się po tyłku. Drapię się - mokro. Dziwne? No, kurwa, dziwne. Takie mokre gacie po 10km?? No, ale, mówię sobie - dziwne, ale możliwe. Dodatkowo, deszcz walił kilka minut wcześniej, to swoje pewnie też zrobił. Nic to. Nie przeszkadza, lecę dalej. Lecę. Lecę.Lecę. Stop. Buta trza zawiązać. A więc z gracją i wdziękiem pochylam się nad butem, wiążę piękną kokardę i chlup!!!
Daruję Wam konkurs "Co wylało się na mnie i skąd?". I tak, prawdopodobnie, byście na to nie wpadli.Ale zanim rozwiązanie - nakreślę dodatkowo tło historyczne. Pamiętacie zakup tego? No..to w czwartek wieczorem zauważyłem, że bukłak się rozszczelnił i przecieka. Po pięciu miesiącach! Ale tandeta. Żeby było śmieszniej, potrzebowałem plecak na piątek, więc zakup nowego bukłaka, był możliwy tylko we czwartek (słowo klucz w poprzednim zdaniu wieczorem). A jaki jedyny sklep ze sprzętem sportowym, w którym można kupić taki przedmiot? Oczywiście, że ten na D, w którym zakupiłem plecak. Poleciałem, nabyłem nowy (tym razem sygnowany odnogą rowerową B`Twin), który wygląda praktycznie tak samo (inny jest tylko kolor  zamknięcia bukłaka).
No, to teraz, kiedy tło zostało nakreślone, wracamy do głównego tematu.
.... chlup!!!
Co się stało? Bukłak się otworzył (widać zamknięcie w kolorze czarnym jest gorsze od pomarańczowego) i po pochyleniu się, celem zawiązania buta, z bukłaka się przelało na mnie i do wnętrza plecaka. No chuj mnie strzelił nieprzeciętny. Plecak mokry, plecy  mokre, gacie mokre, graty w plecaku zalane (między innymi dwa portfele i dwa telefony, bo z Moją Lepszą Połową biegałem)...cały nastrój padł. Ze względu na te okoliczności, długie wybieganie skróciłem, do dystansu, który pokonywało moje Kochanie, czyli do 26 km (tak, mięczakiem jestem wiem...mogłem sobie wody z bagna nabrać, albo deszczówki nałapać, na dalszy dystans, zdjąć mokre ubranie i lecieć dalej...) i wróciłem do domu raczyć się browarami (mogę być mięczakiem, ale wiem, jak sobie poprawić nastrój). A wiec siedzę sobie, popijam jakieś pszeniczne piwo i knuję co dalej. Najprawdopodobniej zrobię jutro jakiś mocniejszy trening. Np 7x2k w drugim zakresie z przerwą między seriami 1k. Czy coś podobnego. Zrobi się z tego, doliczając ze 3km na rozbieg, jakieś 25km, więc zamknę weekend dystansem 50km i na Legię z Zawiszą, jeszcze spokojnie sobie zdążę. 
A na totalną poprawę nastroju, gwiazda wczorajszego dnia na Red Bull Music Academy, mistrzowie kuduro, przefantastyczny zespół:

Ogólnie staram się unikać wulgaryzmów, gdy piszę (nie brzmi to tak dobrze, jak w słowie mówionym, nie?), ale dzisiaj nie mogłem się powstrzymać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz